Strona:PL Platon - Dzieła Platona.pdf/302

Ta strona została przepisana.

że co przez nie widzi jest zmysłowe, materyalne, a co sama przez się niezmysłowe niemateryalne. Ztąd dusza prawdziwego filozofa widząc że nie trzeba się sprzeciwiać swojemu uwolnieniu, wstrzymuje się ile może od roskosz, żądz, zbytecznego smutku, pamiętając na to że po zbytecznéj przyjemności, bojaźni, albo smutku, nie następuje zwyczajne jakby kto sądził złe, choroba lub strata majątku przez zbytek, lecz największe i najwyższe ze wszystkiego złe, a które się nawet czuć nie daje. — Co za złe Sokratesie? — Oto, że dusza w radości lub smutku nabywa przekonania że to co go jéj sprawia jest czémciś pewném, niezawodném, choć w istocie niczém nie jest; bo czy nie przyznasz że to co nam sprawia radość, lub smutek, jest rzeczą pod zmysł widzenia podpadającą? — Tak! — A zatém w cierpieniu dobrego i złego ciało więzi duszę. — Jakto? — Oto że każda radość, każdy smutek ma że tak powiem klucz, którym duszę zamyka w ciele, robi ją ciału podobną, i każe wierzyć że to jest prawdziwe, co ciało jéj powie. A więc kiedy jedno z ciałem wierzy, i jedne ma z niém przyjemności, musi jak sądzę ten sam mieć popęd, te same skłonności. Nie może przeto pójść czysta na tamten świat, lecz zarażona od ciała które opuszcza, do innego wstępuje, i tam jak zaród w ziemi na nowo wschodzi. Tak, pozbawiona czystości i doskonałości boskiéj. — Prawdę mówisz i bardzo Sokratesie! — Masz więc, dla czego starają się prawdziwi filozofowie być skromnemi i wstrzemięźliwemi! A nie dla tego, co wielu fałszywie mówi. Czy i ty jednakowo z niemi myślisz? — Nie bynajmniéj! — Dobrze, bo nigdy dusza filozofa takby nie myślała, nie przystała na to, aby filozofia miała ją uwalniać, a po uwolnieniu oddawać znowu więzom roskoszy, smutku, i tym sposobem wracać do jednego, tak jak Penelopa z swojém prześcieradłem. Owszem uwalniając się od nich, kierując się rozumem, mając ciągłą uwagę na to co prawdziwie boskie,