Strona:PL Platon - Fileb.djvu/104

Ta strona została skorygowana.

owych wieszczów, którzy się posługują swoją zdolnością wieszczą nie dla sztuki, lecz tylko w rozdrażnieniu i z nienawiści przeciw potędze rozkoszy, oraz w przekonaniu, iż rozkosz nie jest rzeczą zbawienną, że to, czem wabi, jest raczej czarodziejskiem mamidłem, niż prawdziwą rozkoszą. Zdanie to możesz wziąść za podstawę przy poznaniu innych wywodów tych zgryźliwych wieszczów. Następnie dowiesz się, co według mego sposobu widzenia jest prawdziwą rozkoszą. Uwzględniwszy zaś oba zadania, zastanowimy się nad prawdziwą doniosłością rozkoszy i sprawę rozstrzygniemy.
P. Słusznie mówisz.
S. Uważajmy ich tedy tymczasem jakby za sprzymierzeńców naszych i pójdźmy torem ich zgryźliwości. Wystawiam sobie, że rozpoczynając z góry tak mniej więcej rozumują. Chcąc zbadać istotę jakiegokolwiek pojęcia np. twardości, czy byłoby wygodniej wziąć przedewszystkiem pod uwagę przedmioty najtwardsze, czy też posiadające jak najmniej twardości? Twoim obowiązkiem, Protarchu, jest odpowiadać tym surowym badaniom tak samo, jak odpowiadałeś na moje pytania.
P. Owszem, odpowiadam tedy, że właściwiej wziąść pod uwagę przedmioty najtwardsze. Rozważając zatem przymioty pojęciu rozkoszy przynależne, nie zwrócimy się do najsłabszych rozkoszy, lecz do tych, które uchodzą za najsilniejsze i najżywsze.
P. Na to zgodzi się zapewne każdy.
S. Wszakże za najprzystępniejsze i zarazem za największe uchodzą zazwyczaj rozkosze ciała?
P. Czemużby nie?
S. U kogoż okazują się one i rozwijają się w silniejszym stopniu, czy u chorych, czy też u zdrowych. Bądźmy ostrożni, abyśmy nie odpowiedzieli niebacznie.