gdy dusza nie zgadza się ze stanem ciała, wtedy wszelkie wynikające ztąd uczucia zawsze będą tylko połączeniem rozkoszy i bólu.
P. Słusznie mówisz, jak się zdaje.
S. Ze wszyskich tedy połączeń rozkoszy i bólu jedno nam jeszcze pozostaje.
P. Jakie?
S. To, o którem powiedzieliśmy, że powstaje wyłącznie w duszy samej.
P. Cóżeśmy właściwie przez to rozumieli?
S. Gniew, bojaźń, tęsknota, żałość, miłość, za zdrość, zawiść i tym podobne, czyż to nie przykre są bóle samej duszy?
P. Tak sądzę.
S. A czyż one nie są zarazem pełne niewypowiedzianych rozkoszy? — Potrzebaż dopiero przypomnieć sobie owe słowa, że „gniew rozjątrza i męża mądrego“, że „jest przyjemniejszy nierównie od miękko sączących się miodów”[1], albo wspomnieć o rozkoszy, łączącej się z bólem w żałości i tęsknocie?
P. Nie potrzeba, gdyż tak to tylko być może a nie inaczej.
S. I to ci przecież wiadome, że słuchając tragedyi, widzowie płaczą, a równocześnie doznają przyjemności.
P. Jakże by mi to nie miało być wiadomem?
S. Bez kwestyi i w uczuciach, jakich w komedyi dusza nasza doznaje, łączy się rozkosz z bólem.
P. Tego nie rozumiem jasno.
- ↑ Iliada Homera w przekładzie A. Szmurłły, pieśń XVIII, wiersz 108 i 109: „...gniew, co zazwyczaj rozjątrza i męża mądrego, co przyjemniejszy nierównie od miękko syczących się miodów.“