ze mnie już wypowiedziane, że wiele istnieje pozornych rozkoszy, które w istocie rozkoszami nie są; dalej, że wiele rozkoszy, wydających się wielkiemi, łączy się z bólem i z pewnemi łagodniejszemi przerwami wśród wielkich cierpień, wywoływanych chorobliwemi stanami ciała lub duszy.
P. Więc jakie rozkosze, Sokratesie, możnaby uznać za prawdziwe przy należytem rozpatrzeniu rzeczy?
S. Są to takie, które się odnoszą do pięknych barw i kształtów, dalej te, które wywoływane zostają przez zapachy i dźwięki, i w ogóle wszystkie, które wskutek niedostrzeżonej a bezbolesnej potrzeby, napełniają nas widocznem i przyjemnem zadowoleniem, wolnem od wszelkiego niesmaku
P. Jakże to, Sokratesie, właściwie pojmować należy?
S. Prawda, że na pierwszy rzut oka niejasne, co mówię, więc ci to też bliżej wyjaśnię. Piękności zaś kształtów nie wykażę ci, jakby to wielu sądzić mogło, na ciałach żyjących lub na pewnych malowidłach, lecz mam tu przedewszystkiem na myśli to, co zowiemy prostem, okrągłem, dalej płaszczyzny i bryły, wyrabiane za pomocą obrotów, według pewnych reguł węgielnicy. Rozumiesz o czem mówię. Piękno bowiem tych rzeczy według mego zdania nie wynika z ich stosunku do innych przedmiotów, lecz owszem są one piękne same przez się, z natury swej, i wywołują właściwą sobie rozkosz, nie mającą żadnej wspólności, z rozkoszą, spowodowaną przez sztuczne podrażnienia. Na tejże samej podstawie zasadza się piękno barw, jako też rozkosz, którą wywołują. Czy zrozumieliśmy się teraz?
Strona:PL Platon - Fileb.djvu/115
Ta strona została skorygowana.