S. Drogę do poznania dobra, mamy już poniekąd utorowaną.
P. Jakaż to droga?
S. Jeżeli, szukając kogoś, wywiedziałeś się, gdzie mieszka, wszakże przez to ważną już rzecz osiągnąłeś, bo ułatwiłeś sobie odnalezienie.
P. To prawda.
S. W ten sam sposób i nasza dyskusya, jak od początku, tak i obecnie, wykazała, że dobra szukać należy nie w życiu niemięszanem, lecz właśnie w mięszanem.
P. Oczywiście.
S. Większą tedy mamy nadzieję, że to, czego szukamy, uwydatni się w pięknem połączeniu owych czynników, niż w każdym z nich z osobna.
P. Niewątpliwie.
S. Westchnijmy tedy, Protarchu, do bogów, bądź do Dyoniza, bądź do Hefesta, bądź do któregokolwiek innego z nich, sprawującego urząd takiego połączenia, i łączmy.
P. Owszem.
S. Tak tedy spełniamy zadanie, jakoby podczaszego, mając przed sobą dwa źródła: jedno rozkoszy, podobnej do słodyczy miodu, drugie mądrości trzeźwej, nie grożącej upojeniem, podobnej do chłodnej a zdrowej wody. Starajmy się je pomięszać, jak można najodpowiedniej.
P. Postarajmy się.
S. Powiedzże naprzód, czy dojdziemy najlepiej do celu, gdy różne rodzaje rozkoszy połączymy z różnemi rodzajami mądrości?
P. Może być.
S. Ale to rzecz niepewna. Wskażę ci jednak
Strona:PL Platon - Fileb.djvu/134
Ta strona została skorygowana.