Strona:PL Platon - Fileb.djvu/54

Ta strona została skorygowana.

S. Jednakże ani w jednej, ani w drugiej postaci nie jest on dla nas przystępnym, gdyż nie znamy dokładnie ani nieograniczoności jego odmian, ani jego jedności, lecz każdy z nas staje się językoznawcą tylko przy pomocy pewnej ilości i jakości odmian głosu.
P. Masz zupełną słuszność.
S. Toż samo wytwarza znawcę muzyki.
P. Jakto?
S. Dźwięk jest przecież podstawą i tej sztuki; a czyż w niej tylko jeden dźwięk istnieje?
P. Oczywiście że nie.
S. Rozróżnijmy jednak obecnie dwa rodzaje dźwięków, wysokie i nizkie, a dźwięki zgodne jako rodzaj trzeci. Czy nie tak?
P. Owszem.
S. Nie miałbyś wszelako jeszcze o muzyce wielkiego pojęcia, gdybyś to tylko wiedział; a nie znając nawet i tego, byłbyś, że tak powiem, w tym przedmiocie zupełnym nieukiem.
P. Niewątpliwie.
S. Jeżeli zaś, przyjacielu, poznasz interwale między rozlicznemi dźwiękami, ich liczbę i jakość, miarę ich wysokości i nizkości, oraz zasady, objaśniające te interwale, i połączenia, wynikające z nich; które to połączenia przodkowie nasi zbadali i nam, swym spadkobiercom, przekazali pod nazwą harmonii; jeżeli wreszcie poznasz podobne ustosunkowanie poruszeń ciała, sprowadzone do liczebnych określeń pod nazwą rytmu i taktu i przytem zauważysz, że i tutaj każdy objaw rozpatrzeć należy ze stanowiska jedności i wielości; — jeśli więc w ten sposób to wszystko sobie przyswoisz, wtedy dopiero prawdziwie świadom będziesz tej rzeczy. Gdy zaś tą samą drogą zbadasz i pojmiesz jakikolwiek inny przedmiot,