wtedy go poznasz należycie. Nieograniczoność natomiast w kaźdem pojęciu i w każdej rzeczy pociąga za sobą, że nie dochodzisz nigdy do celu poznania, i nie zasługujesz, aby się z tobą liczono, skoro sam w żadnej rzeczy nigdy nie uwzględniasz liczby.
P. Filebie, sądzę, że Sokrates znakomicie wyłożył rzecz swoją.
F. I mnie się tak wydaje; lecz cóż nas w tej chwili wywody te obchodzić mogą? Do czegóż one właściwie zmierzają?
S. Słuszne bardzo, Protarchu, czyni Fileb pytanie.
P. W samej rzeczy, a więc odpowiedz mu.
S. Chętnie to uczynię, po uzupełnieniu tylko jeszcze kilkoma słowami tego, com powiedział. Mówiłem, że mając jakąkolwiek jedność, nie należy od razu przechodzić od niej do nieograniczoności, lecz przeciwnie szukać należy przedtem pewnej liczby. Otóż podobnie i na odwrót, gdybyśmy zmuszeni byli rozpocząć od nieograniczoności, wtedy nie należy przechodzić od niej wprost do jedności, jeno znów do liczby, obejmującej zawsze pewną ilość, a od niej dopiero do jedności i na niej badanie zakończyć. Dla bliższego objaśnienia rzeczy wróćmy znowu do przykładu o głoskach.
P. Jakże to?
S. Początkowo pojmowano głos jako coś nieograniczonego; nie wiemy kto pierwszy to czynił, czy to był bóg, czy też człowiek boski; niesie o tem podanie egipskie, że niejaki Teut[1] w tej nieograniczoności wyróżnił najprzód
- ↑ Jest to bóg egipski Tot, odpowiadający greckiemu Hermesowi i rzymskiemu Merkuremu. Jest on bogiem nauki i sztuki; uchodzi za boskiego autora świętych ksiąg Egipcyan, nazywano go też „panem księgozbioru.“ Małżonka jego jest Ma, bogini prawdy i sprawiedliwości.
Przypisek Red.