Strona:PL Platon - Fileb.djvu/58

Ta strona została skorygowana.

umyślnie powtarzamy, i słusznie, aby je wbić w pamięć i wraz z tamtem zbadać. Dowodzisz bowiem, jak to słyszeliśmy, że rozum, nauka, mądrość, sztuka i wszystko, co w zakres tych pojęć wchodzi, słusznie uznanem być winno za dobro doskonalsze, przynajmniej od rozkoszy i że o nie ubiegać się należy, nie zaś o rozkosz. Ponieważ przy rozwinięciu tych dwóch zdań wystąpiły na jaw przeciwieństwa, przeto groziliśmy tobie żartem, iż nie prędzej do domu cię puścimy, aż rozmowa nasza nie zostanie doprowadzoną do zadawalającego końca. Tyś się na to zgodził i przyrzekłeś być nam w tym względzie pomocnym. Za przykładem dzieci, domagamy się tedy, aby nam nie odebrano tego, co nam w dobrej wierze darowanem zostało. Zaprzestań więc przemawiać do nas w ten sposób, jak dotąd przemawiałeś.
S. Czegoż więc chcesz?
P. Otóż, abyś tak srodze nie nacierał na nas i nie wypytywał nas o rzeczy, z których na razie dokładnie sprawy zdać nie umiemy. Boć na to zgodzić się nie możemy, aby dysputa ta miała się zakończyć naszą wspólną porażką; przeciwnie, jeżeli my sobie poradzić nie zdolni, natenczas ty wziąść się powinieneś do dzieła, boś nam to przyrzekł. A więc radź sobie sam teraz, co ci uczynić wypada: czy wyliczyć różne rodzaje rozkoszy i nauki, czy też zaniechać tego, jeżeli istnieje inny jaki sposób, przy pomocy którego byś mógł lub zechciał, wyjaśnić przedmiot naszego sporu.
S. Tak tedy po twojem oświadczeniu, nie potrzebuję się już wcale was obawiać. Słowa bowiem twoje: „jeżeli byś zechciał“ usuwają wszelką obawę w tym względzie. Nadto zdaje mi się, że bóg jaki przywołał mi na pamięć coś, co nam rzecz ułatwi.
P. Mówże co i jak?