dy z nich znowu w jedną całość, rozpatrzmy o ile każdy jest jednością i wielością.
P. Gdybyś mi to bliżej zechciał objaśnić, zdołałbym może podążyć za tobą.
S. Otóż przez dwa owe rodzaje, o których mówiłem, rozumiem jestestwa nieograniczone i ograniczone. Wprzód ci tedy wyjaśnię, jako nieograniczone pod pewnym względem są wielością; ograniczone zaś mogą tym czasem na nas poczekać.
P. Niechże sobie poczekają.
S. Rozpatrz więc! Wprawdzie trudnem do pojęcia i sprzecznem na pozór jest to, do czego zmierzam, mimo to zastanów się nad tem. Bacz przedewszystkiem na to, czy zdołasz odszukać pewien kres dla ciepła lub zimna, lub czy uznasz może, że dopóki rozróżniamy większe lub mniejsze ciepło lub zimno, dopóty granic ich oznaczyć niepodobna; z chwilą zaś odnalezienia ich kresu, one same przestałyby być tem, czem były dotąd.
P. Słusznie mówisz.
S. Tak tedy zawsze jednakowo utrzymujemy, że i zimno i ciepło zawierają w sobie więcej lub mniej (zimna lub ciepła).
P. Niewątpliwie.
S. Rozumowanie nasze doprowadza tedy do wyniku, że w obojgu kresu nie ma, i nie mając kresu, są w każdym razie nieograniczonemi.
P. I mocno, Sokratesie.
S. Znakomicie rzecz pojąłeś, Protarchu kochany, i zarazem na myśl mi nasunąłeś, że owo mocno, użyte przez ciebie, wraz z wyrazem słabo, to samo znaczą, co owo więcej lub mniej[1]. Gdziekolwiek je napotkamy,
- ↑ Przez te wyrażenia przysłówkowe: mocno, słabo, więcej, mniej (σφόδρα, ἠρέμα, μάλλον, ἧττον) Platon pragnie zaznaczyć