P. Nieograniczoność masz tedy na myśli.
S. Tak jest; z nią połącz to, co wchodzi w zakres ograniczoności.
P. Cóż takiego?
S. Sądzę, że to właśnie, czego nie złączyliśmy jeszcze, jak się należało, w jedno pojęcie rzeczy ograniczonych, gdyśmy to uczynili z nieograniczonością. Lecz może i tak uda ci się cel ten osiągnąć; gdy złączymy owe dwa rodzaje pozyskamy pogląd jaśniejszy i na ten.
P. O czem ty właściwie mówisz i jak to rozumiesz?
S. O pojęciu równości, dwoistości i o wszystkiem tem, co znosi nieprzyjazny[1] stosunek czynników przeciwnych, a przy udziale proporcyi i harmonii liczbę pewną wytwarza.
P. Rozumiem już; chcesz zapewne powiedzieć, że gdy połączę owe dwa rodzaje, natenczas z każdego połączenia wynikną nowe twory?
S. I słusznie tak myślę.
P. Mówże więc dalej.
S. Czyż naprzykład w chorobach, właściwe połączenie tych dwóch czynników nie stanowi istoty zdrowia?
P. Bez wątpienia.
S. A gdy owo połączenie urzeczywistnia się w objawach nieograniczenie wysokich lub nizkich, szybkich lub powolnych; czyż wówczas, powodując pewne ograniczenie, nie jest podstawą wszelkiej doskonałości sztuki muzycznej?
P. Oczywiście.
S. Podobnie gdy się urzeczywistnia w zimnie i cie-
- ↑ Zob. interpr. Marsilii Ficini; ed. Bipontina, vol IV, p. 238.
Przypisek Tłum.