P. Tak jest.
S. Toż samo uczyń z tem, co światem zowiemy. Boć dla tej samej przyczyny musi być ciałem, skoro z tych samych czynników się składa.
P. Jak najsłuszniej mówisz.
S. Jakże, czy tem ciałem karmi się nasze ciało, czy też ono karmi się naszem i z niego czerpie wszystko cokolwiek posiada i w niem się mieści, jak to już wspomniałem?
P. I to nie godne pytania, Sokratesie.
S. Ale to może, co teraz powiem? jak sądzisz?
P. Mów więc, co.
S. Ciału naszemu, czy przyznamy duszę?
P. Oczywiście, że przyznamy.
S. Zkąd jednakże, miły Protarchu, wzięłaby się dusza w ciałach naszych, gdyby ciało wszechświata nie było uduchowionem, nie posiadało tego, co nasze i to w postaci pod każdym względem doskonalszej?
P. To pewna, że znikądinąd duszy naszej nie mamy, Sokratesie.
S. Boć nie możemy przypuszczać, Protarchu, aby owe cztery czynniki, t. j. ograniczoność, nieograniczoność, łączność, a zwłaszcza przyczyna, która istnieje w trzech poprzednich jako czwarty rodzaj[1] i wykształca w nas duszę, wytwarza siłę cielesną, wynajduje środki lecznicze dla ciała złamanego chorobą, a gdzieindziej inne wytwarza połączenia i dla tego jest wyrazem wszelkiej mą-
- ↑ W toku bliższych określeń przyczepionych do przyczyny, jako części w skład „czwórki“ wchodzącej, traci się z oczu czwórkę samą, która jakby zapomniana przez autora, bez orzeczenia pozostaje. Żadna z konjektur dotychczasowych nie zdołała usunąć niedoboru konstrukcyjnego, jaki w zdaniu tem koniecznie uznać należy.Przypisek Tłum.