S. Czemże jednak w nich jest ów czynnik wspólny, który nas skłonił do oznaczenia jednem mianem tak różnorodnych objawów?
P. Na Zeusa toć na to doprawdy, Sokratesie, odpowiedzieć nie łatwo; starać się jednak o to potrzeba.
S. Czerpmy tylko ze znanego nam źródła.
P. Z jakiego?
S. Mawiamy przecie, — że uczuwamy pragnienie!
P. Tak jest.
S. Toć to próżnię oznacza.
P. Cóżby innego?
S. Jestże więc pragnienie żądzą?
P. Owszem, domagającą się płynu.
S. Czy płynu, czy też napełnienia płynem?
P. Sądzę, że napełnienia.
S. A zatem, kto w sobie uczuwa próżnię, ten pożąda rzeczy przeciwnej, aniżeli doznaje, boć, będąc próżnym, życzy sobie być napełnionym.
P. Niewątpliwie.
S. Cóż jednak powiemy, gdy ktoś poraz pierwszy uczuwa próżnię? Czy przy pomocy wrażenia zmysłowego, jest świadom tego, iż napełnienia pragnie, — czy też za pośrednictwem pamięci pożąda stanu, w jakim nie jest obecnie i jakiego nigdy nie doznawał przedtem?
P. Jakżeby to było możliwem?
S. A jednak mówimy, że pożądający żąda czegoś.
P. Bez wątpienia.
S. A więc nie żąda tego, czego uczuwa; boć uczuwa pragnienie, co przecież jest próżnią, a żąda napełnienia.
P. Tak jest.
S. Musi przecież jednak istnieć w pragnącym jakiś czynnik, który go skłania ku napełnieniu.
Strona:PL Platon - Fileb.djvu/85
Ta strona została skorygowana.