dnio poruszonych, toć je rozpocząć musimy, o synu znanego zaszczytnie męża[1].
S. Nie wolno nam jednak sprawy zbytnio rozwlekać; omińmy więc wszystko, co poza granicę naszej dysputy wykracza.
P. Dobrze.
S. Powiedzże mi tedy — sam bowiem odurzony jestem z powodu ciągłych trudności, jakie nam się nasuwają.
P. Co chcesz powiedzieć?
S. Więc rozkosze nie mogą być jedne fałszywe, inne zaś prawdziwe?
P. Jakżeby to być mogło?
S. Według twego zdania tedy, nie ma człowieka któryby na jawie lub we śnie, w obłąkaniu lub w innym nieprzytomnym stanie sądził, że doznaje rozkoszy, choć jej wcale nie doznaje, lub że czuje ból, chociaż bólu wcale nie czuje?
P. Że tak rzeczy się mają, o tem, Sokratesie, wszyscy przekonani jesteśmy.
S. I słusznie; ale może wprzód zbadać należy, czy słusznie lub niesłusznie tak sądzimy?
P. Myślę, iż trzeba będzie to zbadać.
S. Określmy więc ściślej jeszcze to, cośmy mówili
- ↑ Ojcem Protarcha był Kalliasz (zob. wyżej p. 19, b), majętny obywatel ateński. U niego właśnie odbyło się zgromadzenie sofistów, o którem wzmianka w Protagorze. Według odnośnego miejsca w Kratylu „płacił Kalliasz sofistom dużo pieniędzy i sam za mędrca uchodził.“ Z tych to zapewne powodów, jak utrzymuje Hieronim Müller („Platons sämmtl Werke übers, von H. Müller.“ Lipsk 1854. Tom IV, str. 766, 28), półżartem Sokrates zowie Protarcha synem „znanego zaszczytnie męża.“
Przypisek Tłum.