P. Dla tego doprawdy.
S. Więc dla uzupełnienia rzeczy odpowiedz mi także jeszcze i na to.
P. Na co?
S. Czy mąż sprawiedliwy, pobożny i dobry pod każdym względem, nie jest miły Bogu?
P. Jakżeby nie miał być miłym?
S. Ale zupełnie przeciwnie niesprawiedliwy i zły na wskroś.
P. Nie inaczej.
S. A wszakże, rzekliśmy w tej chwili, że wszyscy ludzie przepełnieni są nadzieją?
P. Tak jest.
S. W każdym z nas znajdują się tedy sądy, które nadziejami nazwaliśmy.
P. Owszem.
S. Również i owe obrazy malowane znajdują się w nas. Niejeden zatem wyobraża sobie, iż posiada wiele złota, a za jego pomocą i rozkoszy wiele, i samego siebie zobaczyć może w obrazie wielce uradowanego?
P. Dla czegóż by nie?
S. Nie powiemyż teraz, że treść zapisek, które w ten sposób noszą w sobie ludzie dobrzy, będzie przeważnie z prawdą zgodna, bo ludzie ci są Bogu mili, przeciwnie zaś co do ludzi złych. Czy też może tak nie jest?
P. Owszem, potwierdzić to tylko wypada.
S. Więc i źli ludzie posiadają w sobie obrazy różnych rozkoszy, ale fałszywych.
P. Tak jest.
S. Źli cieszą się tedy zazwyczaj rozkoszą fałszywą, dobrzy zaś prawdziwą?
P. Koniecznie tak jest jak mówisz.
S. Według tego, cośmy dotąd powiedzieli, istnieją
Strona:PL Platon - Fileb.djvu/95
Ta strona została skorygowana.