Strona:PL Platon - Hippjasz mniejszy.pdf/23

Ta strona została przepisana.

Ujrzysz, jeżeli zechcesz i jeśli ci na tem zależy,
Rano wcześnie na rybny Helespont płynące okręty.
W środku ludzi zobaczysz, jak dzielnie robią wiosłami.
Jeśli mi dobrą żeglugę dać raczy bóg ziemią trzęsący,
Dnia trzeciego do Ftyi przybędę, gdzie plony obfite.

A jeszcze przed temi słowami, łając Agamemnona, powiedział:

Teraz już jadę do Ftyi, bo znacznie lepiej mi będzie
Jechać do domu w okrętach wygiętych i zgoła nie myślę
Siedzieć tu dalej bez sławy a tobie bogactwa gromadzić.

To powiedział raz wobec wojska całego, drugi raz wobec swoich przyjaciół, a jednak nigdzie nie widać, żeby albo przygotowania robił, albo próbował ściągać okręty na morze, żeby odpłynąć do domu; przeciwnie, on bardzo szczerze lekceważy sobie mówienie prawdy. Więc ja, Hippjaszu, i od początku cię pytałem, bom nie wiedział, który z tych dwóch mężów jest piękniej wymalowany u poety i myślałem, że oni obaj są najlepsi, a nie da się rozstrzygnąć, któryby z nich dwóch lepszy był i w kłamstwie i w rzetelności i w innej dzielności. Obaj bowiem są sobie na tym punkcie bliscy.
HIPPJASZ: To nietrafnie miarkujesz, Sokratesie. Bo, kiedy Achilles kłamie, to widać, że nie z zamiaru, ale mimowoli. Klęska w obozie zmusza go, żeby pozostał i pomagał. A kiedy Odysseus kłamie, to umyślnie i z zamiarem.
SOKRATES: W pole mnie wywodzisz, Hippjaszu kochany, i sam Odysseusa udajesz.
HIPPJASZ: Nigdy, Sokratesie! A ty myślisz, że gdzie i jak?