Strona:PL Platon - Menexen 1856.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

ręką poległych zachować wspomnienie i jednać ich, czém możem, błaganiami i ofiarami w takich okolicznościach przygodnemi, do zwycięzcy ich prośby wznosząc, skoro i myśmy się pojednali. Nie z nikczemności bowiem ani z nienawiści jęli się siebie, lecz nieszczęściem oćmieni. Świadkami tego jesteśmy sami przy życiu pozostali: tymi samymi bowiem będąc rodem co oni, przebaczenie wzajem bierzem i dajem za to, cośmy uczynili i ucierpieli wzajem.
Gdy zatém zupełne między nami stanęło przymierze, Miasto wiodło pokój, przebaczając Barbarom, gdy klęski poniosłszy od niego, nie leniwo je odpierali, lecz oburzone na Greków, pomnąc jaką mu za doznane dobra odpłacili podzięką, zespoliwszy się z Barbarami, wydarłszy mu nawy, które ich niegdyś ocaliły, i mury zburzywszy, za to żeśmy ich grodom upaść nie dozwolili. Postanowiwszy tedy Miasto nie bieżeć już w obronie Grekom, czy to wzajemnie się ujarzmiającym czy przez Barbarów, w tym stanie trwało. Kiedyśmy przecież w tym rozmyśle zostawali, Lakedemończykowie rozumiejąc, żeśmy obrońcy wolności już upadli, i że już ich dziełem teraz niewolnikami uczynić innych, ku temu się rzucili. Ale pocóż mi mowę przeciągać? Ani starodawne ani wielu pokoleń sprawy podobno wymieniałbym, które