Strona:PL Platon - Obrona Sokratesa.pdf/34

Ta strona została skorygowana.

i głoszą, że jakiś Sokrates jestto człowiek bez czci i wiary i psuje młode pokolenie. A gdy ich się kto pyta, co on czyni i czego uczy, nic na to rzec nie mogą, bo i sami nie wiedzą. Aby się jednak nie zdradzić ze swem zakłopotaniem, prawią owe, chwytane z podręcza, wszystkim filozofom zarzucane baśni o zjawiskach niebieskich, o tajnikach podziemnych, o niewierzeniu w bogów i przekręcaniu fałszu na prawdę. Prawdy albowiem, myślę, wyznać nie mają ochoty, iż wychodzi na jaw, że, nic nie wiedząc, nadają sobie pozór wiedzących. A że, o ile mi wiadomo, wszystko to są ludzie wysoko noszący głowę, ludzie gwałtowni, liczną stanowiący rzeszę, a w zwartych występują szeregach, a rozprawiają o mnie tonem, usuwającym wszelką w ich słowa wątpliwość, pełne więc macie uszy ich potwarzy, któremi oddawna, a namiętnie, szarpią imię moje. Z ich to grona rzucili się na mnie i Meletos i Aniytos i Lykon[1]. Meletos rozjątrzony o poetów, Aniytos — o rzemieślników i mężów stanu, Lykon — o mówców. Wobec tego dziwiłbym się sam, jak to już rzekłem na początku, jeśliby mi się udało, w niedługim tak czasie, wybić z umysłów waszych tak rozgłośne oszczerstwo.

Oto macie, Ateńczycy, szczerą prawdę; mówię bowiem, niczego nie ukrywając przed wami, nie przesłaniając niczego. A przecież jestem prawie przekonany, że przez tę szczerość jeszcze i teraz wytwarzam

  1. Lykon, trzeci oskarżyciel, jak widać ze słów Sokratesa, był retorem; bliższych szczegółów o nim nie posiadamy.