Strona:PL Platon - Obrona Sokratesa.pdf/40

Ta strona została skorygowana.

mnie wprost tu, dokąd, według prawa, pociągani być winni ci, w których już uderzyć karą, a nie ci, których tylko oświecić należy.
14. Wszakże, Ateńczycy, jasną już jest rzeczą to, co-m wam mówił, że Meletosa bynajmniej, nigdy, przedmiot ten nie obchodził. Z tem wszystkiem jednak, powiedz nam, Meletosie, w jaki to ja sposób, według twego zdania, psuję młodych ludzi? Czy też może ma to już być widoczne, że zgodnie ze skargą, którąś podał na piśmie, to jest, że uczę nie wierzyć w bogów, w których ogół wierzy, a w bóstwa inne, nieznane? Czy nie tak twierdzisz, że przez głoszenie takiej mianowicie nauki ja szerzę zepsucie?
— Tak jest! Z całem przekonaniem tak twierdzę!
— A więc, Meletosie, na tych właśnie bogów, o których teraz mowa, zaklinam cię, wyłóż no to jeszcze zrozumialej i mnie i tym oto mężom. Ja bowiem nie mogę pojąć, czy ty twierdzisz, że ja głoszę wiarę w istnienie jakichś bogów — a zatem i sam także wierzę, iż są bogi i nie jestem zgoła niedowiarkiem i pod tym względem nie wykraczam przeciw sprawiedliwości — bogi te atoli nie są te, w które wierzy ogół, lecz inne, i to właśnie że inne, stanowi przestępstwo, o które mnie oskarżasz: czy też utrzymujesz, że ja i sam nie wierzę w bogów i w drugich wpajam niewiarę?
— Podług mnie, ty zupełnie w bogów — nie wierzysz!
— Meletosie, osobliwy człowiecze, na licha-ż ty