Strona:PL Platon - Obrona Sokratesa.pdf/53

Ta strona została skorygowana.

przy ustępstwie, o które was prosiłem: abyście, cobądź bym wam mówił, nie wszczynali wrzawy, a słuchali. Myślę nawet, że z korzyścią będzie to dla was, że mnie słuchać będziecie. Wypadnie mi wprawdzie nie jedno wam jeszcze powiedzieć, z powodu czego zapewne hałaśliwą wybuchniecie wrzawą.... Nie czyńcie tego bezwarunkowo! Wiedzcie bowiem, że jeśli wydacie wyrok śmierci na mnie, na człowieka takiego, jakim wam się tu przedstawiam, daleko bardziej zaszkodzicie samym sobie, aniżeli mnie. Bo mnie osobiście, doprawdy, w niczem nie zaszkodzi ani Meletos, ani Aniytos. Nie w jego to nawet mocy: nie sądzę bowiem, aby się to zgadzało z prawem bożem, żeby człowiek lepszy mógł doznawać szkody od gorszego. Może on, prawda, spowodować skazanie mnie na śmierć, albo na wygnanie z ojczyzny, albo na pozbawienie praw obywatelstwa.... Ależ takie rzeczy on zapewne i ktoś tam może jeszcze za wielkie uważa nieszczęście: ja sądzę inaczej.... Ja daleko bardziej poczytuję za nieszczęście dopuszczenie się czynu, jakiego on się obecnie dopuszcza — występne kuszenie się o wydarcie życia człowiekowi. I obecnie, Ateńczycy, daleki ja jestem od myśli bronienia, jakby się to komu wydawać mogło, samego siebie: przeciwnie — ja przemawiam w waszym interesie — abyście potępiwszy mnie, nie zgrzeszyli przez to przeciwko darowi, zesłanemu wam przez boga. Jeśli bowiem zgładzicie mnie ze świata, nie łatwo znajdziecie drugiego takiego, któryby — choć to może trochę śmieszne porównanie — siadł z woli bożej na naród, jakby na konia, rosłego, prawda, i rasowego, z powodu jednak