Strona:PL Platon - Obrona Sokratesa.pdf/56

Ta strona została skorygowana.

dliwość, ten, jeśli choć na czas krótki zachować chce własne istnienie, koniecznie musi działalność swoję ograniczyć do życia prywatnego, a do rządów ludowych nie mieszać się wcale.
20. Potężne ja wam na to przytoczę dowody, nie słowa, lecz to, co wy cenicie, fakty. Posłuchajcież więc, co mnie spotkało, abyście się przeświadczyli, że, jeśliby to być miało z obrazą sprawiedliwości, ja na włos nie ustąpię nikomu ze strachu przed śmiercią, owszem, nie cofając się przed niczem, gotów jestem zginąć na miejscu. Przykre wprawdzie i niemiłe dla was będzie to, co wam powiem, lecz — prawdziwe....

Ja, Ateńczycy, nie piastowałem nigdy w rzeczypospolitej żadnego innego urzędu, prócz tego tylko, że zasiadałem w radzie pięciuset[1]. I zdarzyło się

  1. Sokrates byt epistatesem w radzie 500 w dniu, w którym demagogowie ateńscy, pod dowództwem Kalliksenosa, wystąpili ze skargą na przeciwników swych politycznych, dziesięciu wodzów floty ateńskiej, która w bitwie morskiej pod Arginuzami w 406 r. przed Chr. walne nad Peloponnezyjczykami odniosła zwycięstwo. W bitwie tej Ateńczycy stracili 25 okrętów. Po bitwie „wodzowie ateńscy postanowili wysłać Teramenesa i Trazybulosa z 46 okrętami na pomoc rozbitym statkom i znajdującym się na nich ludziom, sami zaś z resztą okrętów uderzyć na flotę Eteonikosa, stojącą pod Mytyleną, lecz gwałtowny wicher i burza szalona przeszkodziła wykonaniu tego zamiaru. Postawiwszy więc pogromnik (τροπαῖον), zaobozowali na miejscu.“ Demagogowie oskarżali wodzów o to właśnie, iż nie wyratowali ginących, nie zebrali ciał poległych w boju i zostawili je bez pogrzebu. Lud zaś wierzył, że dusze niepogrzebionych przez sto lat muszą się błąkać po wybrzeżu Styksu, zanim je Charon