Strona:PL Platon - Obrona Sokratesa.pdf/60

Ta strona została skorygowana.

dom nigdy nie okazałem nikomu. Nikt mi też nie zarzuci, iż wtedy tylko rozmawiam, gdy biorę za to pieniądze, a, gdy ich nie dostaję, to nie; pozwalam bowiem zarówno biedakowi, jak i bogatemu, aby mi zadawał pytania, i nawzajem, jeśli chce, odpowiadając mi, słuchał tego, co mówię. A czy kto z nich staje się człowiekiem uczciwym, czy nie, odpowiedzialność za to niesłusznie brałbym na siebie, skoro nie obiecywałem nigdy nikomu z nich żadnej nauki i nie uczyłem nikogo. Jeśli zaś kto utrzymuje, że kiedykolwiek nauczył się czegoś odemnie, lub słyszał coś sam jeden tylko, czego by nie słyszeli i wszyscy inni, bądźcie pewni, że nie mówi on prawdy.
22. Dlaczegóż to jednak niektórzy z przyjemnością w towarzystwie mojem sporo przepędzają czasu? Słyszeliście już o tem, Ateńczycy, — powiedziałem wam szczerą prawdę, że ich bawi przysłuchiwanie się badaniu ludzi, którzy wyobrażają sobie, iż są mądrymi, acz nimi nie są. Ma to bowiem i ucieszną swoję stronę. A mnie, powtarzam, zajęcie takie poruczone zostało przez boga i za pośrednictwem wieszczb wyroczni i w widzeniach sennych i wszelkim nareszcie sposobem, w jaki tylko kiedykolwiek jakibądź wyrok boży człowiekowi coś czynić rozkazał. Prawda to, Ateńczycy, i dowieść te o nie trudno. Jeśli ja bowiem w samej rzeczy jednych z młodzieży psuję, a drugich już zepsułem, to obecnie, skoro niektórzy z nich, doszedłszy do wieku dojrzalszego, przekonali się, że im kiedyś w młodości podłość doradzałem jaką, powinni by występować tu ze skargami i mścić się na mnie. A jeśliby oni sami nie