Strona:PL Platon - Obrona Sokratesa.pdf/76

Ta strona została przepisana.

, aby się doprowadzić do jak największej doskonałości. Wygłosiwszy wieszczbę taką wam, którzyście mnie potępili, rozstaję się z wami.
31. Z tymi wszakże, którzy głosowali za uniewinnieniem mojem, z przyjemnością porozmawiałbym o obecnym wypadku, podczas gdy przełożeni nad więzieniem zajęci są przygotowaniami i dopóki jeszcze nie idę tam, dókąd pójść i gdzie mi umrzeć należy. Pozostańcie więc ze mną, mężowie, tę krótką chwilę; wszak, dopóki wolno, nic nam nie przeszkadza szczerze i serdecznie porozmawiać ze sobą.
Wam, jako przyjaciołom moim, pragnę wyświetlić, jakie ma znaczenie to, co mnie obecnie spotkało. Otóż, sędziowie, — was bowiem słusznie sędziami nazywać mogę — wydarzyła mi się rzecz osobliwsza. Zwyczajna owa moja wyrocznia, ów głos boży, zawsze, w całem poprzedniem mojem życiu, niezmiernie często słyszeć mi się dawał, okazując mi opór nawet w rzeczach niewielkiej wagi, ilekroć zamierzałem uczynić coś nie tak, jakby być powinno. Obecnie — jak widzicie sami — spotkało mnie to, co można-by przecie uważać i co rzeczywiście uchodzi za najstraszliwsze nieszczęście: a tymczasem znak ów boży nie postawił mi żadnego oporu ani wtedy, gdy zrana wychodziłem z domu, ani gdy szedłem tu, do sądu, ani przed żadnym słowem mowy mojej, gdy coś wypowiedzieć zamierzałem; a przecież w innych mych mowach niejednokrotnie przerywał mi tok rzeczy i osadzał mnie na miejscu. W całej zaś obecnej sprawie nie stawiał żadnej przeszkody żadnemu postępkowi, żadnemu słowu mojemu. A wiecie, co ja uważam za przyczynę tego zjawiska? Ja wam wypowiem