Strona:PL Platon - Protagoras; Eutyfron.pdf/17

Ta strona została skorygowana.

baczności tych, którzy władzę mają w państwie, a dla których właśnie pod pozorami takimi występowali — bo pospólstwo zupełnie nic nie pojmuje, że się tak wyrażę, i zgadza się na wszystko, co tylko tamci głoszą. Że więc ktoś umknąć pragnie a nie może, i pochwyconym zostanie, to to już w samém przedsięwzięciu       B. nierozum zdradza, i ludzie tém nieprzyjaźniejszymi koniecznie stać się mu muszą, że zdaniem ich człowiek taki prócz wszystkiego innego jeszcze i oszustem jest. Ja zatém wprost przeciwną tamtym obrałem sobie drogę: wyznaję, że sofistą jestem i że wychowuję ludzi, i myślę, że to oględność lepsza od tamtéj: wyznać raczéj otwarcie, niż się zapierać. Prócz tego i innych przestrzegam ostrożności, tak że — bez obrazy boga mówiąc — niczego nie doznaję złego przez to przyznawanie się że sofistą jestem — a przecież przez długie już lata trudnię się moją sztuką. Toć wszystkiego       C. razem dosyć już lat przeżyłem i żadnego tu między wami wszystkimi nie ma, któremubym z wieku ojcem być nie mógł. Dlatego najmiléj mi będzie, jeżeli żądając czego odemnie, o tém wszystkiém przy zgromadzonych tutaj pomówicie.
Pomiarkowawszy, że chce wobec Prodika i Hippiasa pokazać się i pochlubić, żeśmy jako jego czciciele tu przyszli, rzekłem:
— Więc zawołajmy i Prodika i Hippiasa i ich       D. towarzyszy, niechaj nas posłuchają.
— I owszem — odrzekł Protagoras.
— To może — odezwał się Kallias — posiedzenie urządzimy, abyście siedząc rozprawiali.
Zgodziliśmy się na to i ucieszeni wszyscy, że ludziom mądrym przysłuchiwać się będziemy, sami nawet rzuciliśmy się ku ławkom i sofom i ustawialiśmy je koło Hippiasa, gdzie poddostatkiem ich było. Tymczasem Kallias i Alcybiades przyprowadzili Prodika, z łoża go       E. wyruszywszy, i tych, którzy przy nim tam byli.