Strona:PL Platon - Protagoras (1923).pdf/144

Ta strona została przepisana.

Nie wszystko, co jest w tekście greckim pieśni, można oddać po polsku, stąd i w jej interpretacji nie dość jaskrawo wychodzą wszystkie opaczne dowolności Sokratesa.
Protagoras natrafia u Simonidesa na dwa zwroty, które się widocznie sprzeczają. Sokrates zlekka daje do zrozumienia, że coś na tem jest jednak, co mówił Protagoras, urządza jednak zapasy i pokazuje, że metodą modnych uczonych potrafi się utrzymać na wierzchu, jeżeli tylko zechce; wszystko jedno, gdzie wtedy będzie prawda.
W tym wypadku ratuje się Sokrates metodą Prodikosa: rozróżnieniem słowa „być“ i „stać się“, choć one w grece bywają używane zamiennie i tak też niewątpliwie zostały użyte i w tej pieśni. Efektownym cytatem z Hezjoda popiera Sokrates swą interpretację i zdobywa sobie pochwałę z ust Prodikosa.
XXVII W nagrodę za to ośmieszy zaraz Prodikosa i jego rozróżnienia i jego znawstwo języka. Parodjuje przy tej sposobności mimochodem mityczną genealogję sofistów, którą Protagoras podawał w rozdziale jedenastym i uzyskuje od Prodikosa, który zapomniał o czem właściwie mowa, fałszywą interpretację wyrazów: ciężko, ciężki, rzecz ciężka. Stosuje ją odrazu bez ładu i składu do pieśni Simonidesa, mając przy tem minę „z głupia frant“ i dopiero, gdy Protagoras zżymać się zaczyna na Prodikosa za tego rodzaju bezsensowne interpretacje, Sokrates daje mu do ręki łatwy i słuszny argument na zupełne pognębienie subtelnego znawcy języka, dla którego djalekt eolski jest „barbarzyński“, jak gdyby nie było Grecji poza