Strona:PL Platon - Protagoras (1923).pdf/62

Ta strona została skorygowana.

mniej, odpowiedzieć, że dzielność jest czemś jednem a to, o co pytasz, to są jej cząstki.
— A czy te cząstki to są tak, jak cząstki twarzy: usta i nos i oczy i uszy, czy też tak, jak cząstki złota: niczem się nie różnią ani od siebie nawzajem ani od całości, jak tylko wielkością i małością?
— Tamto mi się wydaje, Sokratesie; one tak, jak cząstki twarzy, mają się do całej twarzy.
— A czy i ludzie, powiadam, osiągają te cząstki dzielności tak, że jeden osiąga tę a inny tamtą, czy też koniecznie, jeżeliby ktoś jedną posiadł, musi wszystkie tem samem posiadać?
— Nigdy, powiada; przecież niejeden jest odważny a nie jest sprawiedliwy, albo znowu sprawiedliwy jest, ale mądry nie jest.
— A więc to też są cząstki dzielności, powiadam: mądrość i odwaga?
— Przecież przedewszystkiem one, powiada. A największą z tych cząstek jest mądrość.
— A każda z nich, mówię, jest czemś innem niż druga?
— Tak.
— A czy i zdolność każda z nich ma sobie tylko właściwą, podobnie jak cząstki twarzy? Bo oko to nie uszy, ani też zdolności ich nie są te same. Ani też z innych części twarzy żadna nie jest taka jak druga, ani pod względem zdolności ani pod innymi. Otóż, czy tak samo i cząstki dzielności: żadna nie jest taka jak inna; ani ona sama, ani jej zdolności? Oczywista przecież, że tak musi być, jeżeli przykład jest odpowiedni?