Strona:PL Platon - Protagoras (1923).pdf/74

Ta strona została skorygowana.

twierdzisz — potrafisz na posiedzeniach stosować i rozwlekłość i zwięzłość. Ty przecież jesteś mędrzec. A ja tym długim wywodom nie podołam, choć bardzobym był rad, gdybym mógł. Już jednak tobie wypadało nam ustąpić; tobie, który potrafisz jedno i drugie — aby się mogło odbyć posiedzenie. Tymczasem, skoro ty nie chcesz a ja także nie mam dużo czasu i nie potrafiłbym odczekać, gdybyś zaczął ciągnąć długie wywody — bo ja mam gdzieś pójść teraz — więc idę. Już i tego zresztą bardzo mi było miło słuchać, co mówiłeś.
Powiedziawszy te słowa powstałem, żeby zaraz pójść. Tymczasem, kiedym wstawał, chwyta mnie Kalljas prawą ręką za rękę a lewą za ten mój wytarty płaszcz i powiada: Nie puścimy cię, Sokratesie, przecież jeżeli ty wyjdziesz, nasze rozmowy będą zupełnie nie takie. Więc proszę cię, zostań z nami. Toż ja nikogo z taką przyjemnością nie potrafiłbym słuchać, jak kiedy ty rozmawiasz z Protagorasem. Więc bądź łaskaw, zrób nam tę przyjemność — wszystkim.
A ja powiedziałem — a jużem był wstał, do wyjścia — Synu Hipponika, ja zawsze podziwiałem twój zapał do wiedzy i w tej chwili bardzo to u ciebie piękne i bardzo dla mnie miłe; tak, że ogromnie radbym ci zrobić tę przyjemność, gdybyś żądał odemnie rzeczy możliwych. Tymczasem teraz, to zupełnie tak, jakbyś mnie prosił, żebym biegł równo z Krisonem z Himery, z tym znakomitym biegaczem, albo doganiał kogoś, co biega na daleką metę, albo biega na dni. Ja ci powiem, że jeszcze bardziej niż ty, ja sam od siebie tego chcę, żebym umiał zgonić każde-