Strona:PL Platona Apologia Sokratesa Kryton.pdf/14

Ta strona została przepisana.

Delf się udał i zdobył się na tyle śmiałości, że się zapytał wyroczni tylko, jak mówię, zachowajcie spokój, mężowie! — otóż zapytał się, czy jest kto odemnie mądrzejszy. I odpowiedziała Pytia[1], że mądrzejszego niema nikogo; poświadczy wam zaś o tem brat oto jego, bo on sam już umarł.

A zważcie, dlaczego o tem wspominam: chcę wam wykazać, skąd złe moje imię powstało. Otóż ja usłyszawszy o wyroczni, myślałem sobie tak: »Cóż to bóg ten mówi i jakąż daje zagadkę do rozwiązania?[2] Wszakże ja zupełnie nie poczuwam się do tego, abym był mądrym — cóż on więc mówi, utrzymując, żem najmądrzejszy? Przecież nie kłamie, bo się to bogu nie godzi«. I przez długi czas kłopotałem się, co znaczą jego słowa, a potem przymus sobie wielki zadając, zabrałem się wreszcie do zbadania ich w taki mniej więcej sposób. Poszedłem do jednego z mężów, którzy mądrymi się wydawali, w myśli, że jeżeli gdzie, to tam przekonam wyrocznię i pokażę jej, że »oto ten odemnie mądrzejszym jest, a ty o mnie mówiłaś«. Badając go zatem — nazwiska nie potrzebuję wymieniać, był to zaś jeden z mężów stanu, którego badając, takie na nim doświadczenie uczyniłem, Ateńczycy! — i w rozmowie z nim przyszedłem do przekonania, że człowiek ten wprawdzie wydawał się mądrym innym wielu ludziom, a najwięcej samemu sobie, ale mądrym nie był. Następnie usiłowałem mu wykazać, że tylko mniema tak o sobie, jakoby mądrym był, ale że mądrym nie jest. I z tego powodu znienawidził mnie i on sam i wielu tam obecnych. Odchodząc zatem od niego, tak sobie w duszy myślałem: »Ja mądrzejszy jestem od tego człowieka; bo

  1. Kapłanka, którą nad otchłanią wydającą wyziewy na trójnogu sadowiono. Ze słów jej wymawianych w odurzeniu kapłani układali wyrocznie.
  2. Odpowiedzi wyroczni bywały zwykle zagadkowe.