Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/119

Ta strona została przepisana.

że, bez zbytniego wysiłku, zdołaliśmy go wyrwać z powierzchni pokładu.
Peters przymocował go sobie do nogi i poraz czwarty wyruszył w drogę do kajuty. Tym razem udało mu się dotrzeć aż do samych drzwi spiżarni. Niestety, drzwi były zamknięte, wobec czego musiał zawrócić z gołemi rękami, nie odważał się bowiem pozostać pod wodą dłużej, niż jedną minutę.
Położenie nasze stawało się rozpaczliwe. August i ja wybuchnęliśmy łzami, rozmyślając o licznych, grożących nam udręczeniach i tracąc już wszelką nadzieję w możliwość ratunku. Ale ta chwila słabości nie trwała długo. Wnet upadliśmy na kolana i gorąco błagaliśmy Boga, aby stał się naszą opieką wśród wszystkich niebezpieczeństw. Potem zaś z nową otuchą i nową energją poczęliśmy zastanawiać się nad istniejącemi jeszcze sposobami ratunku.