Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/129

Ta strona została przepisana.

łego serca podziękowaliśmy Bogu za tę cenną i niespodziewaną pomoc, wyciągnęliśmy korek przy pomocy scyzoryka, a potem każdy z nas wypił mały łyk wina. Pokrzepiło nas to nadzwyczajnie, poczuliśmy przypływ ciepła i nowej energji do organizmu. Troskliwie zakorkowaliśmy flaszę zpowrotem, owinęliśmy ją chustką do nosa i przywiązaliśmy mocno, aby zabezpieczyć ją przed upadkiem lub stłuczeniem.
Odpocząłem przez chwilę po tem szczęsliwem odkryciu, później zaś zanurzyłem się zpowrotem w wodę, odnalazłem ciężarek i wypłynąłem znowu na powierzchnię. Przywiązawszy mocno balast do nóg, zapuściłem się po raz trzeci w zalane wodą wnętrze statku, niebawem jednak uświadomiłem sobie, że nie potrafię w żadnym wypadku dotrzeć do drzwi śpiżarni i otworzyć ich. Zrozpaczony powróciłem do towarzyszy.
Nie ulegało niemal wątpliwości, że nie ma już ani cienia nadziei. Spoglądając na twarze towarzyszy, zrozumiałem, że i oni także są bezwarunkowo przeświadczeni o naszej zgubie.
Poza tem nawet ten mały łyk wina doprowadził ich widocznie do stanu pijaństwa, przed czem mnie osobiście zabezpieczyła prawdopodobnie zimna kąpiel w wodzie. Wygadywali ustawicznie niedorzeczności, zadawali pytania, nie mające żadnego związku z naszą obecną sytuacją.
Tak, naprzykład, Peters wypytywał się z uporem o moje rodzinne miasto Nantucket. August zaś, co przypominam sobie dokładnie, podszedł ku mnie z bardzo poważnym wyrazem twarzy i prosił mnie, abym pożyczył mu kieszonkowy grzebyczek, dowodząc, że ma we włosach mnóstwo rybich łusek i że chce je wyczesać przedtem, zanim wylądujemy. Jedynie Parker