Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/132

Ta strona została przepisana.

uda się wyłowić z pod pokładu coś, coby nadawało się do jedzenia. Nie mogłem jednak przedsięwziąć nowej próby dopóty, dopóki któryś z towarzyszy nie odzyska równowagi umysłu i sił do tego stopnia, by mógł utrzymać linę, umożliwiającą mi powrot z podwodnej wyprawy.
Wydawało się, że Parker jest bardziej przytomny, aniżeli inni; przedsięwziąłem więc wszystkie możliwe środki, by doprowadzić go do stanu zupełnej trzeźwości. Ponieważ przypuszczałem, że zimna kąpiel oddziała skutecznie na niego, przewiązałem go silną liną dookoła ciała i zaprowadziłem go ku schodom, wiodącym pod pokład. Szedł jak we śnie i pozwalał robić z sobą wszystko, co chciałem. Zepchnąłem go w wodę i zaraz wyciągnąłem zpowrotem. Wynik zabiegu przewyższył moje oczekiwania, Parker odzyskał najwidoczniej przytomność i siły, ponieważ zapytał mnie całkiem rozsądnym tonem, czemu postępuję z nim tak okrutnie.
Kiedy wyjaśniłem mu moje zamiary, podziękował mi serdecznie za usługę, jaką mu oddałem, oświadczył, że dzięki kąpieli czuje się nieporównanie lepiej, potem zaś z rozsądkiem i spokojem omawiał naszą obecną sytuację.
Postanowiliśmy zastosować tę samą metodę do naszych dwóch pozostałych towarzyszy, Augusta i Petersa. I oni, po wykąpaniu się w wodzie, doznali odrazu znacznej ulgi.
Skoro wreszcie oprzytomnieli już do tego stopnia, że mogli utrzymać koniec liny, wyprawiłem się jeszcze trzy czy czterokrotnie do kajuty, chociaż w międzyczasie zciemniło się już prawie całkiem, a łagodna, ale ustawiczna fala, idąca od północy, kołysała dość gwał-