Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/139

Ta strona została przepisana.

ohydniejszym, do jakiego myśląca jednostka może wogóle uciec się kiedykolwiek. Ale, niestety, wycierpiał już tyle, że ludzka natura więcej znieść nie zdoła. Byłoby przecież niedorzecznością, abyśmy ginęli wszyscy, skoro istnieje możliwość, a nawet wielkie prawdopodobieństwo, że, dzięki śmierci jednego jedynego z pośród nas, pozostali zdołają się ocalić. Prosił mnie, abym oszczędził sobie trudu odwodzenia go od tego zamiaru. Już dawniej rozważył dokładnie tę sprawę, zanim jeszcze dostrzegliśmy ów okręt; jedynie pojawienie się rokującego ocalenie żagla na widnokręgu zapobiegło postawieniu tej propozycji już we wcześniejszym okresie.
Skoro pojąłem, że w żaden sposób nie zdołam go odwieść od zamiaru, począłem go błagać, by przynajmniej odłożył wykonanie do następnego dnia. Wszak może się zdarzyć, że do tej chwili jakiś statek pośpieszy nam z pomocą. I znowu dokładałem wszelkich starań, znowu wysilałem się, szukając przekonywujących argumentów, by rozbudzić tę ostateczną iskrę nadziei, nadać jej pozory możliwości i dzięki temu zmiękczyć twardą naturę Parkera.
Odpowiedział mi, że powstrzymywał się ze swą propozycją aż do najostateczniejszego momentu, ale dłużej już żyć nie zdoła bez pokrzepienia organizmu pokarmem. Jutro będzie już za późno — w każdym razie za późno dla niego.
Doszedłszy do wniosku, że łagodne słowa zgoła nie wywierają na niego wrażenia, zmieniłem teraz ton mowy. Oświadczyłem mu, że stosunkowo najmniej przecierpiałem z pośród wszystkich obecnych na rozbitym statku i że w obecnej chwili jestem znacznie silniejszy, aniżeli on, czy August lub Peters, dzięki