Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/152

Ta strona została przepisana.

lekki wiatr powiewa z północy i z zachodu. W południe słońce prażyło bardzo mocno, skorzystaliśmy z tego i rozwiesiliśmy nasze ubrania, by je wysuszyć. Pokrzepiliśmy się także kąpielą w morzu, musielismy jednak zachowywać wielką przezorność, ponieważ w ciągu dnia kilkakrotnie rekiny uwijały się w pobliżu statku.
28-y lipca. Ciągle jeszcze piękna pogoda. Bryg przechylił się tak bardzo na bok, że ogarnęła nas obawa, by nie przewrócił się dnem do góry. Aby się ubezpieczyć na wszelki wypadek, przywiązaliśmy żółwia, dzban z wodą do picia i oba naczynia z oliwkami po nawietrznej stronie, nazewnątrz tułowia statku. Morze w ciągu całego dnia było gładkie i spokojne.
29-y lipca. Pogoda bez zmiany. Na zranionem ramieniu Augusta pojawiły się symptomy, wskazujące, że ramię uległo gangrenie. August uskarżał się na wielkie osłabienie i na dręczące go pragnienie, poza tem jednak, jak się zdaje, nie doznawał bólu. Niewiele mogliśmy uczynić, by przyjść mu z pomocą. Natarliśmy jedynie jego rany odrobiną oliwy, wyciśniętej z oliwek. To jednak nie przyniosło mu ulgi. O ile to było w naszej mocy, zapewniliśmy mu wszystkie wygody i powiększyliśmy trzykrotnie wydzielaną mu porcję wody do picia.
30-y lipca. Niezmiernie upalny, bezwietrzny dzień.
Olbrzymi rekin płynął przez całe przedpołudnie w ślad za szczątkami naszego rozbitego statku. Kilkakrotnie próbowaliśmy złowić go na pętlę, ale nadaremnie.
Stan zdrowia Augusta pogarsza się. Zarówno wskutek braku odpowiedniego pożywienia, jak i wskutek rany osłabienie wzrasta.