Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/164

Ta strona została przepisana.

żeglarzy, ale statek nie był bynajmniej wyekwipowany w taki sposób, jakby wymagały trudności i niebezpieczeństwa, mogące mu grozić w drodze do celu. Braki te zwracały odrazu uwagę marynarza, obeznanego ze swem rzemiosłem.
Kapitan Guy był gentlemanem, nadzwyczaj dobrze wychowanym i doskonale znającym handlowe linje mórz południowych, gdzie przepędził przeważną część swego żywota. Jednakże jego energja była niewystarczająca, brakowało mu tego ducha przedsiębiorczości, który jest niezbędny w podobnych wypadkach. Był on częściowo właścicielem statku, którym dowodził i posiadał nieograniczone upoważnienie swych wspólników do krążenia po morzach południowych z ładunkiem, jakiby mógł najłatwiej zdobyć. Naładował więc na statek, jak zazwyczaj w takiej wyprawie, paciorki, lusterka, krzesiwa, siekiery, toporki, piły, przysieki, dłuta, świdry, pilniki, raszple, młoty, gwoździe, noże, nożyczki, brzytwy, igły, nici, naczynia gliniane, tkaniny perkalowe, świecidełka i inne tym podobne towary.
Skuner wypłynął z Liverpoolu dnia dwudziestego lipca, dnia dwudziestego piątego tego miesiąca przeciął zwrotnik raka pod dwudziestym stopniem zachodniej długości i dnia dwudziestego dziewiątego przybił do Sal, jednej z wysp grupy Zielonego Przylądka, gdzie zaopatrzył się w sól i inne zapasy potrzebne do dalszej podróży. Dnia trzeciego sierpnia opuścił Zielony Przylądek i kierując się ku południowemu zachodowi, oraz wymijając w niewielkiej odległości wybrzeża Brazylji, przekroczył równik między południkami dwudziestego ósmego i trzydziestego stopnia zachodniej długości.
Jest to droga, którą zazwyczaj płyną statki, podążające z Europy do przylądka Dobrej Nadziei, albo