na łodzi przy sterze. Zaledwie statek się odwrócił — księżyc świecił jeszcze bardzo jasno — i całą szerokością, ociężale podniósł się przeciw wiatrowi, Henderson w tej samej chwili zerwał się z miejsca, nawołując, jak szalony: „Zawrócić!“ Nie zdołał wypowiedzieć nic więcej — powtarzał jedynie, jak automat, ten okrzyk: „zawrócić! zawrócić!“ Marynarze cofnęli łódź najsprawniej, jak zdołali, ale tymczasem statek wykonał już całkowity obrót i podążał wślad za łodzią ratunkową, aby ją wziąć na linę. Mimo zagrażającego mu niebezpieczeństwa, sternik odważył się uchwycić jeden z ogromnych łańcuchów, zwisających z pokładu statku i począł wdrapywać się po nim do góry. Równocześnie wydał kilka krótkich rozkazów, a wślad zatem
okręt przechylił się tak, że cały tył sterowy wynurzył się z wody. Teraz dopiero towarzysze dostrzegli to, co było przyczyną tego podniecenia.
Na gładkiem i błyszczącem oszalowaniu okrętu („Pingwin“ był obity blachą miedzianą) wisiało ciało ludzkie, w dziwaczny sposób przytwierdzone i przy każdem poruszeniu statku uderzało gwałtownie o jego korpus. Po kilku nieudanych próbach zdołali wreszcie marynarze wyzwolić mnie z tej groźnej i niebezpiecznej
sytuacji i przenieść na pokład statku — ja to bowiem byłem w ten niezwykły sposób przymocowany do okrętu. Jak się okazało, kołek, spajający drewniane rusztowanie statku, przebił blachę miedzianą i wystawał na zewnątrz. Kiedy, w następstwie katastrofy, dostawałem się pod statek, zaczepiłem się o ten kołek. Ostrze kołka przedziurawiło wprawdzie gruby, sukienny kołnierz mego surduta i skaleczyło mnie w szyję, ale, dzięki temu, ciężar ciała zawisł na tej podporze.
Niezwłocznie przeniesiono mnie na łóżko — acz-
Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/24
Ta strona została przepisana.