Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/25

Ta strona została przepisana.

kolwiek wydawało się wszystkim, że życie już ze mnie uciekło. Na okręcie nie było lekarza, jednak kapitan zastosował wszelkie możliwe środki ratunkowe, pragnąc — jak przypuszczam — okupić w oczach załogi swoje poprzednie okrucieństwo tą gorliwością.
Tymczasem Henderson, oddawszy mnie w ręce towarzyszy, wypłynął powtórnie na morze, nie bacząc na to, że burza spotęgowała się teraz do siły orkanu. W parę minut później dojrzał szczątki naszego zdruzgotanego stateczku, a niebawem jeden z marynarzy oświadczył, że dosłyszał słabe wołanie o pomoc w chwili, kiedy szum burzy nieco przycichł. To nakłoniło dzielnego żeglarza, że jeszcze przez przeszło pół godziny przeszukiwał okolicę, chociaż kapitan Block ustawicznemi sygnałami wzywał do powrotu i chociaż wątła łódź, miotana wzburzonemi falami, znajdowała się ciągle w wielkiem niebezpieczeństwie.
Gdy poszukiwania, prowadzone na okół przez taki długi czas, jak już wspomniałem, nie dały rezultatu, postanowili wreszcie powrócić do okrętu. Zaledwie jednak powzięli to postanowienie, odezwał się znowu słaby krzyk, wzywający ratunku. Dochodził on z ciemnego przedmiotu, który przepływał obok. Marynarze puścili się za nim w pogoń i niebawem go dościgli. Była to część pokładu i kajuta „Arjela“. Na niej znajdował się August, wyczerpany z sił, ledwie żywy. Kiedy chciano go przenieść do łodzi, okazało się, że był przywiązany liną okrętową do pływających desek. Jak opowiadałem już poprzednio, ja właśnie przymocowałem go w ten sposób liną, przeciągniętą przez żelazny pierścień, tkwiący w bocznej ścianie łodzi, aby zabezpieczyć go przed zatonięciem w wodzie, zalewającej dno stateczku i utrzymać go w siedzącej pozycji.