Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/271

Ta strona została przepisana.

jest tem bardziej pożałowania godna, ponieważ zawierały one szczegóły, dotyczące samego bieguna lub też okolic bezpośrednio do niego przylegających. Wiarygodność zaś tych twierdzeń autora łatwo możnaby sprawdzić w niedalekiej przyszłości, dzięki temu że właśnie obecnie przygotowuje się wielka rządowa wyprawa na południowe morza.
I jeszcze jeden epizod opowieści należałoby szczegółowo wyjaśnić. Piszący te słowa zakończenia odczułby naprawdę wielkie zadowolenie i dumę, gdyby przypuszczenia, jakie poczynił w tej sprawie, stały się jednym więcej dowodem prawdy tej niezwykłej opowieści. Chodzi tu mianowicie o tajemnicze korytarze, odnalezione na wyspie Tsalal i o rysunki Nr. 1, Nr. 2, Nr. 3, Nr. 4 i Nr. 5, zamieszczone na poprzednich kartach książki.
Mr. Pyme naszkicował poprostu zarysy grot, powstrzymując się od wszelkich komentarzy. Jedynie mówiąc o wycięciach zauważonych na krańcu wschodniego korytarza, oświadcza, że posiadały one zdumiewające podobieństwo do głosek alfabetu, ale nie były dziełem ludzkiej ręki, więc nie były głoskami. Aby uzasadnić to krótkie, kategoryczne twierdzenie przytacza, jako rzekomo przekonywujący dowód, że znalezione wśród pyłu na ziemi odłamki kamienia przystawały doskonale do odpowiednich wyżłobień, że zatem wydrążenia te stworzyła sama przyroda wskutek jakiegoś wstrząsu skały. Wypowiadając się w ten sposób o rzekomych napisach, Mr. Pyme działał zapewne w najlepszej wierze, nikt też z rozsądnych czytelników nie będzie w to powątpiewał. Ponieważ jednak faktyczne dane, odnoszące się do całokształtu tych rysunków, są naprawdę bardzo niezwykłe (zwłaszcza, gdy ze-