rzeki Kolumbji. Czytałem dosyć długo, wreszcie ogarnęło mnie znużenie, zgasiłem więc bardzo ostrożnie świecę i niebawem zasnąłem głębokim snem.
Gdy obudziłem się, odczuwałem dziwne oszołomienie umysłu. Przez dłuższą chwilę nie mogłem sobie zdać
sprawy, co się ze mną dzieje. Stopniowo odzyskałem świadomość. Zapaliłem światło i spojrzałem na zegarek. Przestał chodzić, wobec czego, oczywiście, nie mogłem stwierdzić, jak długo spałem. Mięśnie i kości bolały mnie, tak że poruszałem się z trudnością. W dodatku dręczył mnie dotkliwy głód. Na szczęście przypomniałem sobie, że tuż przed zaśnięciem jadłem zimną, wyborną baraninę i że pozostał jeszcze spory kawał mięsa.
Jakże wielkie było moje zdumienie, skoro przekonałem się, że baranina uległa zupełnemu zepsuciu. Zaniepokoiło mnie to bardzo, ponieważ fakt ten, zwłaszcza w zestawieniu z dziwnem uczuciem, jakiego doznałem po przebudzeniu się, kazał przypuszczać, że sen mój trwał niezwykle długo. Przyczyny tego należało zapewne doszukiwać się w zgęszczonej i ciężkiej atmosferze pod pokładem okrętu; zepsute powietrze oddziaływało zapewne niekorzystnie na organizm. Doznawałem silnego bólu głowy, wydawało mi się, że płuca z trudem tylko chwytają powietrze. Słowem — dręczyły mnie najrozmaitsze dolegliwości i obawy. Mimo to nie śmiałem otworzyć ukrytych drzwiczek, ani też hałasem zwracać na siebie uwagę. Nakręciłem zegarek i starałem się, o ile było to możliwe w takiej sytuacji, nie tracić fantazji.
I w ciągu następujących dwudziestu czterech godzin nikt nie przychodził z pomocą. Czyniłem nieobecnemu Augustowi najcięższe zarzuty, że zupełnie o mnie zapomniał. Najbardziej niepokoiło mnie to, że w dzbanku
Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/39
Ta strona została przepisana.