Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/40

Ta strona została przepisana.

pozostała zaledwie odrobina wody. A tymczasem paliło mnie pragnienie, bo, wobec zepsucia się baraniny, odżywiałem się kiełbasą bulońską, przyprawioną ostremi korzeniami. Czytanie książek nie zdołało rozproszyć dręczącego mnie zatrwożenia. Ogarniała mnie nieprzemożona senność, a bałem się jej ulec, bo zatrute powietrze mogłoby podziałać jak przytłumione ognisko węglowe, zaczadzając śpiący organizm.
Wsłuchując się w ruchy okrętu, wyrozumiałem, że znajdujemy się już na pełnym oceanie. Głuchy poszum, dochodzący niewyraźnie do uszu z oddali, dowodził, że morze jest niezwykle wzburzone.
Czem tłumaczyć sobie nieobecność Augusta? — Pytanie to ciągle na nowo cisnęło się do mózgu.
Z pewnością odpłynęliśmy już daleko od lądu, wobec czego mógłby mnie chyba stąd wyprowadzić. A może wydarzyło mu się coś złego? Jednakże trudno było wyobrazić sobie nieszczęśliwy wypadek, któryby uniemożliwił mu wyswobodzenie mnie z podpokładowego więzienia. Chyba że August umarł, albo też wskutek nieostrożności wypadł poza burtę statku.? Umysł mój nie dawał wiary takim możliwościom. Czyż nie należało raczej przypuścić, że statek walczy z przeciwnym wiatrem i że ciągle jeszcze znajduje się w niezbyt wielkiej odległości od Nantucket? I to jednak nie było prawdopodobne. W takim razie musielibyśmy przecież lawirować, a ruch okrętu, który obecnie wyczuwałem, nie był bynajmniej podobny do manewrowania. Pozatem, gdybyśmy istotnie znajdowali się jeszcze w pobliżu lądu, to cóżby przeszkadzało Augustowi przyjść tutaj i zawiadomić mnie o tem?
Długo rozmyślałem o tem w beznadziejnej samotności. Postanowiłem wreszcie, że przepędzę w kryjówce