Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/62

Ta strona została przepisana.

wiem, że w razie niezbędnej konieczności porozumiem się z nim przez tajne drzwiczki. Nie niepokoił się zatem i cierpliwie wyczekiwał okazji, kiedy będzie mógł przyjść do mnie, nie zwracając niczyjej uwagi.
Jak już wspomniałem, sposobność ta nadarzyła się zatem dopiero czwartego dnia po naszej ostatniej rozmowie, a więc w siódmym dniu mojego pobytu w kryjówce. August zeszedł wówczas pod pokład, ale nie przynosił ani wody, ani zapasów żywności, chciał bowiem prosić mnie, abym udał się do drzwiczek w podłodze kajuty, gdzie zamierzał przygotować wszystko, czego mogłem potrzebować. Zeszedłszy do wnętrza statku, łatwo domyślił się, że śpię snem twardym, albowiem zdaleka już słyszał głośne chrapanie.
Wedle moich obliczeń, był to sen, w jaki zapadłem zaraz po powrocie z wyprawy do drzwiczek, skąd zabrałem zegarek. Wynikałoby stąd, że ten sen trwał całe trzy dni i trzy noce. Niejednokrotnie miałem później sposobność przekonać się z własnego doświadczenia — co potwierdzają zresztą również opowiadania innych ludzi — że woń starego rybiego tranu oddziaływa usypiająco na osoby, przebywające w zamkniętej przestrzeni. Kiedy zaś pomyślę, że do wnętrza statku, które było mojem schronieniem, nie dochodził prawie całkiem przewiew świeższego powietrza i że bryg przez bardzo długi czas służył jako statek do połowu wielorybów, był więc przesycony tranem — to doprawdy dziwię się jedynie, że wogóle przebudziłem się z tego długiego snu.
Zeszedłszy pod pokład, August, nie zamykając klapy, nawoływał mnie zrazu przytłumionym głosem. Nadaremnie. Nie odpowiadałem. Wobec tego zamknął tajne drzwiczki i wołał coraz głośniej i głośniej, wre-