Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/85

Ta strona została przepisana.

nie puste. Bez trudności zatem znalazłem swobodny kącik, gdzie mogłem wygodnie wyciągnąć znużone członki.
Był już jasny dzień, kiedy mój przyjaciel powrócił do sypialni i nałożył sobie kajdanki i pęta. Zaledwie ułożył się na materacu, ozwał się tupot kroków i weszli trzej ludzie: sternik, Dirk Peters i kucharz. Przez dłuższą chwilę rozmawiali o okręcie, płynącym od wysp Zielonego Przylądka, na który to statek oczekiwali bardzo niecierpliwie. Kucharz zbliżył się do legowiska Augusta i usiadł w głowach.
Widziałem i słyszałem wszystko, ponieważ August nie założył zpowrotem deski, wyciętej ze ściany, lecz pozostawił dziurę otworem. Kucharz kiwał się w tę i w tamtą stronę; obawiałem się, że w razie gwałtowniejszego ruchu potrąci kurtkę, zasłaniającą otwór i wykryje naszą tajemnicę. Wówczas zaś niewątpliwie zagroziłaby nam nieuchronna śmierć. Ale szczęście sprzyjało nam; kucharz, mimo silnego kołysania się statku, utrzymał równowagę i nie wpadł na trop tajemnicy. Zresztą August przezornie przyczepił kurtkę i na dolnym brzegu, wskutek czego wisiała nieruchomie i nie zwróciła niczyjej uwagi.
Tygrys w ciągu całego czasu rozmowy leżał obok materaca. Powoli odzyskiwał widocznie siły, bo zauważyłem, że kiedy niekiedy otwiera oczy i oddycha głęboko.
Po upływie pewnego czasu sternik i kucharz odeszli; w sypialni pozostał tylko Dirk Peters. Po odejściu tamtych usiadł na miejscu, gdzie poprzednio siedział murzyn. Rozpoczął przyjacielską pogawędkę z Augustem, przyczem zauważyłem, że opilstwo, jakie objawiał w obecności swych towarzyszy, było przeważnie