Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/88

Ta strona została przepisana.

Bryg krążył jeszcze ciągle dookoła, polując na okręt, oczekiwany z wysp Zielonego Przylądka. A właśnie jakiś żagiel pojawił się na widnokręgu.
Ponieważ wypadki najbliższych dni nie były nazbyt ważne i nie odgrywają wybitniejszej roli w mej opowieści, przeto streszczam je krótko poniżej w formie pamiętnika.
3-ci lipca. August przyniósł trzy koce, dzięki czemu urządziłem sobie wygodne posłanie w tymczasowej kryjówce. Nikt inny nie zachodził przez cały dzień do przedniego kasztelu. Tygrys ułożył się przed otworem w ścianie i spał kamiennym snem. Jak się zdaje, nie przezwyciężył jeszcze ostatecznie smutnych następstw swej choroby.
Wieczorem nagły wicher uderzył w statek, zanim zdołano zwinąć żagle. Nie wiele brakowało, aby bryg położył się bokiem na falach. Na szczęście wicher ucichł niebawem i nie ponieśliśmy żadnej innej szkody, prócz rozdarcia małego żagla.
Dirk Peters w ciągu całego dnia obchodził się z Augustem bardzo dobrotliwie i opowiadał mu wiele o Oceaniem Spokojnym i o wyspach, które odwiedzał dawniej na tamtych morzach. Zapytywał go, czy nie miałby ochoty wraz z całą załogą przedsięwziąć wyprawy w tamte okolice. Jednocześnie ubolewał, że większość zbuntowanych marynarzy żywi inne plany, ulegając podszeptom sternika. August odpowiedział przezornie, że z radością uczestniczyłby w takiej ekspedycji, oraz oświadczył, że każdy inny tryb życia jest ponętniejszy, aniżeli pirackie rzemiosło.
4-ty lipca. Pojawił się żagiel na widnokręgu. Okazało się, że jest to niewielki bryg, płynący z Liverpoolu, wobec czego nie atakowano go wcale.