Strona:PL Poe - Opowieść Artura Gordona Pyma.djvu/91

Ta strona została przepisana.

Zamiaru zaatakowania okrętu, płynącego z Zielonego Przylądka, zaniechano już zupełnie.
Aby naprawić uszkodzenia, pompowano wodę bez przerwy, odpoczywając jedynie przez kwadrans na każdą godzinę. Usunięto żagle, nałożone na przód statku. Z bocianiego gniazda sygnalizowano w ciągu dnia dwa małe skunery.
9-ty lipca. Piękna pogoda. Wszyscy od wczesnego rana zajęli się naprawianiem szkód, wyrządzonych przez ostatnie burze.
Peters rozmawiał znowu bardzo długo z Augustem. Tym razem mówił już bez ogródek, bardziej szczerze, niż kiedykolwiek przedtem. Oświadczył, że nic go nie przymusi, by poddał się rozkazom sternika, popierając jego pirackie zamysły. Co więcej, mimochodem wspomniał, że przy sprzyjających okolicznościach możnaby spróbować wydarcia statku z jego rąk. Wreszcie zapytał już wprost, czy w takim razie mógłby liczyć na pomoc Augusta. Oczywiście, mój przyjaciel dał bez wahania potwierdzającą odpowiedź. Peters postanowił jeszcze wybadać swych stronników, jakie stanowisko zajęliby na wypadek walki o władzę.
Tego dnia August nie znalaz już więcej okazji rozmawiania z Petersem sam na sam.