Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 031.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

ścią smagał on stronnictwo wsteczników, gdyż nie chodziło mu o przedmiotowe zobrazowanie ówczesnej naszej literatury wogóle, ale o wywalczenie zwycięstwa dla nowego w niej kierunku. Cel ten osiągnął w zupełności; od tego czasu klasycy mogli być uważani za pobitych.

III.

Oddawna już (bo od r. 1822) pragnął nasz poeta odbyć podróż za granicę; to też skoro tylko potrafił uzyskać, przy pomocy stosunków swoich, pozwolenie na wyjazd, nie omieszkał z niego skorzystać i zasilony funduszami z trzech nowych wydań poezyj, opuścił w dniu 15 maja 1829 r. Petersburg, ażeby morzem Baltyckiem dostać się tam, gdzieby mógł, niekrępowany nadzorem rządowym, »piersiami całemi« odetchnąć. Wysiadł w Travemünde, skąd na Lubekę i Hamburg udał się do Berlina, którego uniwersytet słynął naówczas szczególniej filozofem Heglem i historykiem Gansem, a przez to ściągał do siebie mnóstwo młodzieży niemieckiej i polskiej, zwłaszcza z W. Ks. Poznańskiego. Poeta nasz przyjęty został przez młodzież polską z zapałem. Prowadzono go na wykłady ulubionych profesorów, ugaszczano, opiewano; Mickiewicz niejednokrotnie improwizował, budząc zachwyt. Po miesięcznym pobycie w stolicy pruskiej, odjechał do Drezna, skąd odbył wycieczkę do Szwajcaryi Saskiej i przez Pragę podążył do Karlsbadu, dla użycia wód tamtejszych. Tu doczekał się przybycia młodego swego wielbiciela i naśladowcy, Antoniego Edwarda Odyńca, znanego sobie jeszcze z Wilna, i z nim dalszą podróż odbywał, mając życzliwego zastępcę w kłopotach powszednich i towarzysza we wszystkiem uległego.
Najbliższym celem naszych podróżnych, po wyjeździe z Karlsbadu, było złożenie hołdu największemu poecie niemieckiemu, Goethemu, który 28 sierpnia 1829 r. miał