Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 182.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Do D. D. (Wizyta).


Ledwie wnijdę, słów kilka przemówię z nią samą:
Jużci dzwonek przeraża, wpada galonowy,
Za nim wizyta, za nią ukłony, rozmowy;
Ledwie wizyta z bramy, już druga za bramą.

Gdybym mógł, progi wilczą otoczyłbym jamą,
Stawiłbym lisie pastki, kolczate okowy,
A jeśli nie dość bronią, uciecbym gotowy
Na tamten świat, stygową zasłonić się tamą[1].

O przeklęty nudziarzu! Ja liczę minuty,
Jak zbrodniarz, co go czeka ostatnia katusza;
Ty pleciesz błahe dzieje wczorajszej reduty!

Już bierzesz rękawiczki; szukasz kapelusza;
Teraz odetchnę nieco, wstąpi we mnie dusza...
O bogi! znowu siada, siedzi jak przykuty!


XIX. Do wizytujących.


Pragniesz miłym być gościem? czytaj rady moje:
Nie dość, wszedłszy donosić, o czem wszyscy wiedzą,
Że dzisiaj tu walcują, ówdzie obiad jedzą,
Zboże tanie, deszcz pada, w Grecyi rozboje.

Jeśli w salonie znajdziesz bawiących się dwoje,
Zważaj, czy cię z ukłonem, z rozmową uprzedzą,
Czyli daleko jedno od drugiego siedzą,
Czy wszystko jest na miejscu, czy w porządku stroje.

Jeśli pani co wyraz zaśmiać się gotowa,
Choć usta śmiać się nie chcą: jeśli panicz z boku
Pogląda, i zegarek dobywa i chowa,

I grzeczność ma na ustach, a coś złego w oku...
Wiesz, jak ich trzeba witać? »Bywaj zdrów, bądź zdrowa!
A kiedy ich masz znowu odwiedzić? — Po roku.

  1. Stygowa tama od wyrazu Styks, rzeki, która według mitologii płynęła w kraju zmarłych w państwie podziemnem.