Precz żal niemęski, precz żal niewieści!
Zmienność ja nucę żałosną.
Bracia! słuchajcie dzikiej powieści!
Zdarzenia same urosną.
Raz poszły w zakład powietrzne ptaki,
Który z nich w lotnym przegonie
Gdy się spróbują, obaczą, jaki
Ma usiąść na ptaszym tronie?
Orzeł wyleciał. Któż go doścignie?
Kto żagle takie ma pierza?
Kto kiedy orła w wiatrach wyścignie?
Gdzie orzeł znajdzie szermierza?
Lecz był kolibryk; on się rozczulił,
On królem ptaków chciał zostać;
On się pod orła skrzydło utulił,
Bo orła w locie nie dostać.
Orzeł wyleciał, aż się zmordował
I spadł ku ziemi i zginął;
Kolibryk w jego skrzydle się schował,
Skąd się ku niebu wywinął.
Orzeł upada, ty latać będziesz,
Adam gdy ginie, ty żyjesz;
Na jego tronie ty kiedyś siędziesz,
Jego się blaskiem okryjesz.
Tyś go zrozumiał, ty go wysławisz,
Ty piosnkę świętą zadzwonisz,
I duszę jego światu objawisz,
I łezkę po nim uronisz.
Tak, godną łezkę nad nim uronić
Tobie zostało, mój bracie!
Tobie i piosnkę świętą zadzwonić
Po przyjaciela utracie...