Czasem długo się wstrzyma, jednak nieominie,
I w przeznaczonéj dotknie zbrodniarza godzinie,
Jednego zaraz karci, drugich w późnym czasie;
Ów od wyroków długo zapomnianym zda się,
Jednak przy końcu kara za występkiem biegnie,
I długo od niéj wolny wreście jéj ulegnie.
My ludzie źli czy dobrzy, wszyscy własne wzajem,
Przymioty i zalety za dobre uznajem,
Dopiero po nieszczęściu łzy się marne leją,
Nad cierpko i zawodnie łudzącą nadzieją.
Ten lubo mu chorobą wyniszcza się ciało,
Jednakże w uzdrowienie ufa nazbyt śmiało,
Ten choć jest bojaźliwy, sam mężnym się głosi,
Ów brzydki, nad urodą własną się unosi,
Ten choć mu nieszczęśliwe dokucza ubóstwo,
Rozumie zaślepiony że ma skarbów mnóstwo.
Każdy dąży gdzie indziéj. Ocean fałszywy,
Pruje tamten okrętem, marnych zysków chciwy,
I po rybnych go morzach wiatr zdradziecki pędzi,
Nigdy własnego zdrowia i życia nieszczędzi.
Strona:PL Poezye Brunona hrabi Kicińskiego tom V.djvu/027
Ta strona została uwierzytelniona.