Strona:PL Poezye Brunona hrabi Kicińskiego tom V.djvu/281

Ta strona została uwierzytelniona.

„Któryż mi z Bogów sny takie zsyła
I wprzepaść myśli mnie wtrąca,
Któż jest ta obca dziewczyna miła
Tak mojém sercem władnąca?

Uśmiech ma boski, tęschnę już za nią,
Tak przywabiała mnie tkliwie,
Czego sny próżno serce mi ranią?...
Może się skończą szczęśliwie.”

Rzekła. Już dłużéj snu niepamięta,
Zwołuje wierne od młodu
Swe rówiennice, hoże dziewczęta
Dobrego serca i rodu.

Z niemi lubiła czy walczyć w biegu
Czy kwiaty zbierać po łące,
Czyli w drzew cieniu przy morskim brzegu
Kąpać powaby rosnące.

Idą z Królewną i koszyk w ręku
Niosą do kwiatów zbierania,
By się z ich cieszyć woni i wdzięku,
I z fali morskiéj szemrania.

Ma i Europa koszyczek złoty
Chce w niego nazbierać kwiatki,
Dzieło Wulkana sztucznéj roboty
I upominek od matki.