Strona:PL Poezye Brunona hrabi Kicińskiego tom V.djvu/284

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie jak ów buhaj w stajni żywiony,
Co dziki stada pilnuje,
Lub w jarzmo wprzęgły płytkie zagony,
Wzdłuż karkiem potężnym pruje.

Sierść ma wiśniową, srebro na skroni,
Rogi jak xiężyc rosnący,
Daje się głaskać każdego dłoni
Słodyczą ujmować chcący.

Oko błękitne, tęschne spojrzenie,
Dziewice zwabia, zdumiewa,
A z nozdrzy wonne wydając tchnienie
Balsamy w koło rozsiewa.

Stał przed Europą byk rozkochany,
Liże ją i wyskakuje,
Ona go głaszcze, ociera z piany,
I we śnie w czoło całuje.

Po téj pieszczocie ryknął z roskoszą,
Lecz jego ryk był tak błogi,
Jak melodyjne dźwięki roznoszą,
Nad wodą grające rogi.

Kląkł przed kochanką, grzbietu nadstawia,
Okiem i sercem ją woła.
A w tém do swoich dziewic przemawia,
Królewna płocha, wesoła: