Szarpacz zwycięzca, na żab zawziął się zagładę,
Wyślijmy więc Gradywa i mądrą Palladę,
Niech łagodniejsze czucia w jego sercu wzbudzi,
Niech go wstrzyma.” Tak wyrzekł Król bogów i ludzi,
A Mars nato: Nie moja, nie Pallady siła,
Od smutnéjby zagłady żaby oddaliła,
Idźmy wszyscy, lub wyrzuć ogniste postrzały,
Przed któremi drżą ludzie i ziemi krąg cały,
Któremiś Encellada i Olbrzymy znękał,
Wszak grom twój światu groźny jeszcze się nie spękał.
Rzekł Mars. Władca Wszechbogów miota zgubne ciosy,
Piorun świszczący runął, zagrzmiały niebiosy,
Jękła ziemia, z posady wzruszyły się piekła,
Lecz dzielnych myszy zemsta nieopuszcza wściekła
Nacierają. Odstręczyć nie może ich strata,
Wreście się żab nieszczęsnych zlitował Pan świata,
Zesłał im w pomoc raki: te zwierzęta mściwe
Nożyce mają ostre, a pazury krzywe,
Grzbiet twardy, wąsy długie, tyłem zawsze idą,
Napróżno na nie myszy nacierają dzidą,
Dzida pęka na rakach niezwalczonych bronią,
Nakoniec żab zwycięscy ucieczką się chronią,
Już i Tetys roskoszy używała z słońcem,
Tak skończyła się walka z jednego dnia końcem.