Tam gdzie Stefan Dźwinko mieszka.
Tam na skale, tam nad wodą
Mieszka Dźwinko z żoną młodą.
Miejcie baczność, o Huculi,
Waszej zwierzam życie kuli,
Waszej sile, waszej broni.
Stańcie wkoło na ustroni;
Ja pod oknem przy tej ścianie
Cichym głosem zwabię Ksenię.«
»Ksenio piękna i wesoła,
Wyjdź z twej chaty, Dobosz woła;
Wychodź prędzej, noc ucieka,
Dobosz tu na ciebie czeka.
Czyś nie sama? czyś usnęła,
Żeś tak mocno drzwi zamknęła?«
»Ja tu sama, ja cię słyszę.
Czegoś nocną przerwał ciszę?
Czegoś przyszedł pokryjomu?
Idź, Doboszu, idź do domu;
Do kochania tyś za młody,
Wracaj nazad do twej trzody.
Wiele Prutem wód upłynie,
Nim ty wzrośniesz w połoninie.
Graj na trąbie, splataj kwiaty,
Ty nie wejdziesz do mej chaty;
Drzwi z cisiny, mocne zamki,
A u drzwi żelazne klamki.«
Ale Dobosz silną dłonią
W drzwi uderzył. Okna dzwonią;
Strona:PL Poezye Karola Antoniewicza tom II.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.